W czerwcowym wydaniu polskiego magazynu “Skarb” możemy znaleźć wywiad z Jennifer Lopez. Magazyn jest bezpłatny i możemy go znaleźć w drogeriach Rossmann na terenie całej Polski.
Poniżej możecie przeczytać cały wywiad:
Szczerze przyznaje, że w przeszłości była uzależniona od miłości, więc gdy rozstawała się z jednym mężczyzną, natychmiast rozpoczynała nowy romans. Macierzyństwo przewartościowało jej życie. Przestała bać się samotności.
William Spark: Wyglądasz fantastycznie, jak zawsze.
Jennifer Lopez:
To w dużej mierze zasługa Tracy Anderson (osobista trenerka wielu gwiazd m.in. Madonny i Shakiry – red.), zalecanych przez nią ćwiczeń i diety, które stały się częścią mojego życia. Bardzo ważną jego częścią, wręcz niezbędną, żebym mogła poradzić sobie z obowiązkami i nowymi wyzwaniami.
A masz ich sporo.
Nie narzekam, bardziej by mnie martwiło, gdyby tych wyzwań zabrakło.
Co raczej ci nie grozi. Jesteś jurorem w programie „American Idol”, zagrałaś główną rolę w filmie „Chłopak z sąsiedztwa”, którego byłaś też współproducentką, w czerwcu zaczynasz zdjęcia do serialu „Shades of Blue”. Mam wrażenie, że nigdy nie zwalniasz tempa.
Żyję pełną piersią. (śmiech)
A poważnie?
Chcę jak najlepiej wykorzystać każdą minutę swojego życia.
Ale czy masz czas, by cieszyć się życiem?
Mam. Trudno w to uwierzyć, ale naprawdę cieszy mnie to, że w moim życiu tak dużo się dzieje. Uwielbiam to. Jestem jedną z tych osób, które mają mnóstwo energii i mogą pracować bardzo, bardzo długo. Jeśli jestem czymś zainspirowana lub zafascynowana, nie myślę o czasie, bo liczy się tylko realizacja kolejnego projektu. A potem nagle odkrywam, że nauczyłam się lepiej dbać o siebie. Właśnie dlatego uważam, że to najwspanialszy okres mojego życia. Bo stałam się bardziej świadoma swoich potrzeb i słabości. Kiedy jesteś młodszy, nie uświadamiasz sobie własnych ograniczeń oraz tego, że sam powinieneś troszczyć się o siebie. Nikt inny nie będzie tego za ciebie robił. Biorąc więc pod uwagę czas, dojrzałość i świadomość zmian, jestem teraz w najlepszym momencie swojego życia zarówno prywatnego, jak i zawodowego.
Jako producentka na pewno dostrzegłaś, że najpierw do kin trafia mnóstwo filmów niezależnych, a potem gigantyczny blockbuster. Rzadko produkcja średniobudżetowa.
Bo trudno taki film wyprodukować. Filmowy biznes wciąż się zmienia. Jesteśmy na etapie, gdy popularnością cieszą się wielkie franczyzy z efektami komputerowymi i filmy akcji, produkcje w stylu „Avengers”. Druga strona medalu to kameralne opowieści lub zabawne historie, na które wytwórnie nie muszą wydawać milionów dolarów. Nie przeszkadza mi to. W pewnym momencie finansowy sukces wcale nie jest najważniejszy dla artysty. Oczywiście wszyscy chcemy być ludźmi sukcesu, ale równocześnie zależy nam na opowiadaniu historii. Pragniemy robić to, co kochamy. Jeśli ktoś chce produkować filmy niskobudżetowe, ma taką możliwość. Żeby zgromadzić pieniądze na film średniobudżetowy, musisz zapukać do wielu drzwi i nawet gdy ci je otworzą, nie oznacza to, że znalazłeś chętnych do sfinansowania twojej produkcji, zwłaszcza takiej, która mówi o poważnych sprawach.
A ty właśnie takie lubisz?
Wolę komedie romantyczne. Najważniejsza jest w nich zabawa. Świetnie bawisz się na planie, bo możesz się powygłupiać bez presji bycia poważnym i rozważnym. To idealny gatunek dla kogoś tak beznadziejnie romantycznego jak ja. Ale w aktorstwie cenię wyzwania, gdy w jednej scenie jesteś twarda, a w następnej stajesz się podatna na ciosy. Musisz znaleźć najlepszy sposób, by każda twoja przemiana była jak najbardziej prawdziwa. Jesteś wyczerpany fizycznie i czasem także emocjonalnie, lecz równocześnie czujesz radość, że udało ci się dobrze wykonać swoją pracę. Dlatego chociaż uwielbiam grać w komediach romantycznych, coraz częściej szukam bardziej skomplikowanych ról. Takich jak ta w „Chłopaku z sąsiedztwa”.
Zagrałaś w filmie i go wyprodukowałaś.
Już w trakcie czytania scenariusza postanowiłam, że chcę zrobić ten film. Spodobała mi się postać Claire. Myślę, że wiele kobiet i mężczyzn może popełnić jej błąd i stracić rozsądek dla erotycznej fascynacji. Zwłaszcza jeśli wygląda jak Ryan (Guzman, odtwórca roli Noaha w „Chłopaku...” – red.).
Oboje, ty i Ryan, jesteście tancerzami. Poza planem tańczyliście?
(śmiech) Przez cały czas. Ciągle walczyliśmy o tytuł najlepszego tancerza.
Mieliście też zmysłową scenę seksu. Skorzystałaś z dublerki?
Oczywiście że... nie. Uwierz, żadna kobieta nie zrezygnowałaby z możliwości poprzytulania się do Ryana. (śmiech)
Nie tylko poprzytulania. To scena pełna chemii, bardzo przekonująco zagrana.
W pracy aktora najważniejsze jest to, by jak najbardziej naturalnie zagrać każdą emocję. Sceny seksu zawsze są zawstydzające. Stajesz się bardzo bezbronna, wystawiona na ciosy. Nie sądzę, by jakaś aktorka chciała się znaleźć w takiej sytuacji prywatnie. O wiele prościej odsłonić swoje ciało, niż obnażyć emocjonalnie duszę, dlatego właśnie te sceny są tak trudne. Akceptuję je tylko wtedy, gdy wnoszą coś istotnego do opowiadanej historii. W „Chłopaku...” była konieczna, spinała film. Bez niej nasza opowieść byłaby jedynie serią mniej lub bardziej realnych sytuacji.
Równie przekonujące są sceny, gdy Claire walczy z prześladowcą. Czy w życiu prywatnym kiedykolwiek stałaś się ofiarą stalkingu?
Na szczęście nie. Oczywiście pojawili się ludzie mną zainteresowani, ale ich obsesja nie była niebezpieczna. Dzięki Bogu, nigdy nie prześladował mnie stalker. Znam jednak kilka osób, które takiego szczęścia nie miały, i wiem, że ich życie na zawsze się zmieniło.
Jestem przekonany, że tak jak Claire stanęłabyś do walki ze stalkerem.
Chyba masz rację. Dla rodziny zrobiłabym wszystko. Gdy zostałam matką, całkowicie zmieniłam sposób postrzegania siebie i świata. Zrozumiałam, że dostajesz tyle, ile dajesz. Im więcej miłości okażesz innym, tym bardziej będziesz kochany. Ta zasada powinna obowiązywać zawsze, w małżeństwie, macierzyństwie, przyjaźni. Dzięki niej nauczyłam się kochać siebie. Wcześniej, gdy rozstawałam się z jednym mężczyzną, natychmiast musiałam znaleźć drugiego, żeby szybciej poradzić sobie z bólem straty. Ludzie różnie reagują na rozstania. Niektórzy imprezują i lądują w łóżkach przygodnych kochanków, ale to nigdy nie był mój sposób. Ja szukałam oparcia w jednej, wybranej osobie. Psycholodzy nazywają to byciem uzależnionym od miłości. Ktoś, kto nie potrafi kochać siebie, boi się zostać sam i często wybiera nieodpowiedniego partnera. Musiałam nauczyć się kochać siebie, żeby docenić chwile samotności .
W jednym z wywiadów wyznałaś, że macierzyństwo to najważniejsze doświadczenie twojego życia...
… i równocześnie najbardziej przerażające. Zapominasz jednak o tym strachu, gdy dziecko wtula się w twoje ramiona, by powiedzieć: „Mamuś, bardzo cię kocham”. Bo macierzyństwo to ogromna radość. Pomaga mi na estradzie i na planie. Świadomość, że czekają na mnie dzieci, poprawia moją zdolność koncentracji na określonym zadaniu.
Co Emme i Max sądzą o twojej pracy?
Wiedzą, że ich mama śpiewa i tańczy. Szczegóły ich nie interesują. Max ma bzika na punkcie komputerów i aplikacji. Wie o nich więcej niż ja. A Emme przejęła kontrolę nad swoją szafą, więc wciąż słyszę: „Chcę nowe legginsy. I naturalny lakier do paznokci”. (śmiech)
Ich dzieciństwo bardzo różni się od twojego.
To oczywiste, bo dorastałam na Bronksie jako średnia z trzech sióstr. Nie paliłyśmy papierosów, nie piłyśmy alkoholu, nie wałęsałyśmy się po ulicach z innymi dzieciakami. Byłyśmy grzecznymi dziewczynkami. Jesteśmy wdzięczne mamie za to, jak nas wychowywała. Rzadko chwaliła nasz wygląd fizyczny, ale zawsze podkreślała, jak ważne jest to, byśmy były dobrymi ludźmi. Właśnie tego chciałabym nauczyć swoje dzieci. I żeby podążały za marzeniami i nie pozwoliły, by ktokolwiek je powstrzymał. Bo życie jest krótkie i nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.
Rozmawiał William Spark/ifa
Jennifer Lopez
Artystka wszechstronna. Zaczynała jako tancerka i statystka w teledyskach, potem została aktorką, wreszcie zamarzyła o śpiewaniu. Dziś jest gwiazdą estrady oraz małego i dużego ekranu.
Portorykanka z bronksu . W lipcu skończy 46 lat. Jej rodzice Guadelupe Rodriguez i David Lopez (nauczycielka i informatyk) pochodzą z Portoryko. Dorastała na nowojorskim Bronksie. Ma dwie siostry: starszą o rok Leslie (nauczycielka muzyki w szkole podstawowej) i młodszą o dwa lata Lyndę (dziennikarka).
Ulubienica mediów. Jej nazwisko często pojawia się na pierwszych stronach gazet, które rozpisują się o jej sukcesach zawodowych i burzliwym życiu osobistym. Jen trzykrotnie wychodziła za mąż (za kelnera Ojani Noa, tancerza Crisa Judda i piosenkarza Marca Anthony’ego), wszystkie małżeństwa zakończyły się rozwodem. Przeżyła burzliwe romanse z rapperem Seanem Combsem, aktorem Benem Affleckiem, a ostatnio z młodszym o 19 lat tancerzem Casperem Smartem.
Spełnione marzenie. Nigdy nie ukrywała, że jej największym marzeniem jest macierzyństwo. Spełniło się ono 22 lutego 2008 r., gdy urodziła córkę Emme Maribel i syna Maximiliana Davida. Ojcem bliźniąt jest jej trzeci mąż Marc Anthony.
Źródło: Rossnet.pl
Cudowny wywiad, Jennifer jest wspaniałą osobą i cieszę się,że spełnia się zarówno prywatnie jak i zawodowo :)
OdpowiedzUsuńCzyli coś w tym jest że po 40 kobiety faktycznie zaczynają się rewelacyjnie czuć w swojej skórze i rozkwitają ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny.
Ciekawy wywiad :)NN na http://nieigrajzaniolem-may-willy.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńnatiifacumanki.blog.onet.pl
Jak ktoś atrakcyjnie wygląda i ma wiele do zaprezentowania innym względem wartości artystycznych naprawdę trudno, by czuł się ze sobą źle. Przynajmniej mnie się tak wydaje... :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad z Jennifer. Można wiele się o niej dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńhttp://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com
Naprawdę fajny wywiad :)
OdpowiedzUsuńu mnie nowa notka /// http://sam-barks.blog.pl/ zapraszam!
Ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńNowa recenzja na http://the-rockferry.blog.onet.pl/
Fajny wywiad z Jennifer :D
OdpowiedzUsuńNN na http://hungergames-fans.blog.pl/
Świetny wywiad.
OdpowiedzUsuńhttp://demi-lovatooo.blog.pl/